Od wielu lat miałem wielu przyjaciół wegetarian(no może nie aż tak wielu, ale kilku ich było:)), co najważniejsze moja żona jest wegetarianką z kilkunastoletnim stażem i od dawien dawna wierzyłem, że coś w tym jest. Problem był tylko taki, ze byłem uzależniony od mięsa, tak samo jak większość społeczeństwa.
Nie musiałem go jeść często mając żonę wegetariankę, która miała problem nawet żeby mi mięso kupić nie mówiąc o przyrządzeniu (dzisiaj rozumiem, dlaczego to było tak trudne dla niej , kiedyś strasznie się wkurzałem:)), siłą rzeczy mięso nie gościło często w moim jadłospisie. Nawet jako dziecko, chleb jadłem tylko ze serem, a takie sprawy jak kiełbasa, to w ogóle nie musiały dla mnie istnieć.
Była taki okres, że do pracy zamiast robić sobie jakieś kanapki, czy coś tam innego, kupowałem kilogram bananów, czy jakiś innych owoców i na tym żyłem nie tylko dzień, ale tydzień, czy dłużej.
Jednak jak raz w tygodniu nie przeszedłem się na hamburgera do jakieś podłej budki, to nie dałbym rady, aż mi się ręce trzęsły:)
Tak więc moja dieta od lat była bardzo ograniczona w mięso i bardzo bogata zwłaszcza w owoce, które uwielbiałem od dziecka;)
Zmieniło się to wszystko ponad 2 lata temu, kiedy zacząłem pracować jako kierowca i podstawą żywienia stał się Big Mac!!!
Wcześniej unikałem Maca jak ognia, ale stał się bardzo poręczny jak ciągle jesteś w trasie i non stop spieszysz. Powoli uzależniałem się od tego syfu i do tego zacząłem jeść coraz więcej słodyczy, które kiedyś mi po prostu nie smakowały..
Efekt był taki, że przytyłem ok 30 kg w ok 9 miesięcy. Nieźle co:)
Wszyscy wychwalali jak to mężnie wyglądam, wreszcie facet ze mnie się robi i takie tam, ale kiedy moja waga wskazała 110 kg powiedziałem sobie dość.
Postanowiłem, ze sam o siebie zadbam bez jakiś specjalnych diet i zacząłem eliminować produkty, których nie jadłem kiedyś i wyglądałem normalnie. Przestałem jeść hamburgery boczek i ograniczyłem słodkie (piwo i whisky nadal piłem codziennie, bo przed tyciem też piłem i nic mi nie było:))
Efekt 10 kilo w dół w miesiąc!!! Nie wspomnę już o lepszym samopoczuciu:)
Jak to przyniosło efekty , spróbowałem wegetarianizmu. Efektem był znowu spadek wagi i lepsze samopoczucie:)
No i dalej poszedłem weganizm, efekt jak wyżej:)
Dalej sobie myślałem, że jeśli to wszystko działa, to surowa dieta będzie kolejnym ,,eksperymentem".
Nazwałem ją eksperymentem, ale tak naprawdę już zanim zacząłem, to byłem całkowicie pewien, że to działa!!!
Jest to wielki skrót (jak zawsze:), nie wzięło się to wszystko samo z siebie, naprawdę zacząłem się źle czuć jako 110 kg wielkolud i nawet jeśli nie byłem chory, to dziś wiem, że takie choroby jak cukrzyca, problemy z sercem, czy wiele innych czekały gdzieś za rogiem.
Moje zdrowie jest dla mnie na dzień dzisiejszy najważniejsze na świecie, stało się moim hobby, moją pasją.
Dużo czytam, rozmyślam, mówię i SŁUCHAM, żeby dowiedzieć się na ten temat jak najwięcej.
Wiem, że na dzień dzisiejszy posiadam wiedzę, która pozwala mi na to żeby pomóc ludziom poszukującym, ale przede wszystkim otwartym na nowe horyzonty.
Na pewno nie byłbym tym kim jestem na dzień dzisiejszy, gdyby nie fascynacja drugą stroną naszego życia.
Rozwój duchowy,jest czymś nieodłącznym każdej przemiany, zwłaszcza tak poważnej jak przejście na surówkę.
Polecam każdemu przechodzącemu na surową dietę,żeby nie zapomniał o tym, że żeby czuć się 100% zdrowym, nie jest najważniejsze, żeby jeść 100 % na surowo.
To co musisz zrozumieć, to to, że odżywianie się nie jest wszystkim, musisz medytować, musisz ćwiczyć, biegać chodzić, skakać na trampolinie, cokolwiek!!!
Ale tak naprawdę, to niczego NIE MUSISZ, tylko MOŻESZ:)
Możesz to zrobić, jeśli będziesz chciała, jeśli będziesz chciał!!!
Ja chciałem tych zmian, przyciągnąłem je do siebie, przyciągając je od wielu lat.
Nie wiedziałem co przyciągam, a nawet większość czasu robiłem to zupełnie nieświadomie, ale na dzień dzisiejszy, chociaż wiem, że sssssssssssssssssssssssstrasznie długa droga przede mną, to mogę spojrzeć śmiało w lustro i powiedzieć sobie, że znalazłem swoje przeznaczenie i drogę którą mam kroczyć do końca życia. Najważniejsze jest to, że kiedy otworzysz się na życie, zaczynasz je dostrzegać z innej strony, a może w sumie z tej samej, tylko że nigdy wcześniej na nie nie patrzyłem:)
Cała historyjka, wygląda słodko i cudownie, ale nie zawsze było prosto, zwłaszcza na początku jak moje ciało się oczyszczało. Poddenerwowani, ataki złości, gniewu, jak moja żona to wytrzymała, to nie wiem:)
Wiele chwil zwątpienia było po drodze. Cały czas dopadały mnie myśli typu: poco ja to robię, przecież nie warto się męczyć!!!
Nie znałem ani jednej osoby na surówce i było mi ciężko bez namacalnego dowodu, że ktoś inny robi to samo i że odczuwa podobne zmiany jak ja. Potrzebowałem potwierdzenia, że to co się dzieje z moją głową, w tak krótkim okresie, to nie jest to że zwariowałem, tylko że cały świat zwariował, a ja wreszcie zaczynam dostrzegać o co tu chodzi.
W tym momencie pojawiła się Ewcia i Wy wszyscy moi kochani!!!
Mam nadzieję, że jesteście świadomi jak mi pomogliście wytrwać, w pewnym okresie.
Nadal żyłbym na surowo, ale gdyby nie Wy nie byłbym taki szczęśliwy w tym wszystkim;)
Te wszystkie zmiany we mnie, doprowadziły do tego, że powstał ten blog.
Blog powstał, nie z mojej potrzeby pisania, ale z mojej potrzeby pomagania.
Jeśli za jego pośrednictwem uda mi się pomóc choćby jednej osobie, to te wszystkie godziny spędzone na pisaniu tych postów dadzą efekt.
Nie musi to być nawet przejście na 80 czy 100% surową dietę. Może kogoś oduczę picia napojów z ASPARTAMEM, może kogoś nauczę, że codziennie rano będzie pił zielony sok, przez resztę dnia zachowując swoją normalną dietę, może kogoś nauczę jak ważna w naszej drodze do zdrowia jest głodówka???
Uwierzcie mi, że będę się cieszył jak dziecko z najmniejszych zmian w każdym z Was!!!
Nawet jeśli nic nie zmienicie na dzień dzisiejszy, to wiem, że po przeczytaniu tych informacji, zachowacie je w podświadomości. Kiedy zetkniecie się z nimi gdzieś indziej po raz drugi i trzeci, szybciej trafią one do Waszej świadomości.
Jedno jest pewne, pytajcie, krytykujcie uczcie się, ucząc mnie w tym samym momencie:)
Dziękuję każdemu z Was kto kiedykolwiek przeczytał, czyta lub przeczyta choćby jednen z moich postów!!!
marcin kazdy dzien odkad ciebie poznalam, kazdy komentarz, kazda wiadomosc jest dla mnie wielka inspiracja , wsparciem w tym co robie i ogromna motywacja!!!!!!! dziekuje za to ze jestes i za to co robisz i prosze nie przestawaj!!!!
OdpowiedzUsuńEwciu, kiedy do Ciebie dotrze, że to dzięki Tobie, ten blog powstał i to tobie należą się podziękowania!!!
OdpowiedzUsuńBLESS!!!
ty ten blog planowales juz od dawien dawna a ja sie tylko pojawilam zebysmy mogli sie nawzajem wspeirac:))) super wreszcie zobaczyc jak ty wygladasz:)
OdpowiedzUsuńEhh teraz dopiero widzę, doceniam i jestem ogromnie wdzięczny za ludzi takich jak Wy Marcinie i Ewelinko!!!!! :D:D:D:D:D:D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wziąłeś odpowiedzialność za swoje życie i JESTEŚ SOBĄ :)))) KOCHAM WAS I DZIĘKUJĘ KIEDY TYLKO MOGĘ ZA TAK CUDNYCH LUDZI :**
Bardzo dobrze wyglądasz Marcinku i uśmiechu tylko mi brakuje, ale od czego mamy wyobraźnię hehe POZDRO :D
Poszukam czegoś z uśmiecham, bo faktycznie więcej pozytywu by się przydało:)
OdpowiedzUsuńChciałbym mieć tyle miłości w sobie, co Ty Sylwek!!!!
BLESS!!!
Dzięki Poszukiwaczu :) Jak to chciałbyś mieć?? MASZ!!! Nie wierzę, że ktokolwiek nie ma na tym stylu życia wystarczająco dużo Miłości żeby sobie znakomicie radzić w każdej sytuacji!!
OdpowiedzUsuńMam teraz "ciężki" okres w moim oczyszczaniu duchowym, bo wyznałem prawdę mojej Narzeczonej o mnie, wszystko co złego zrobiłem i pokazałem jaki naprawdę jestem - absolutnie bez żadnych zahamowań!! Ehh jak mi teraz jest lekko z Nią rozmawiać nie powstrzymując się przed powiedzeniem czegoś żeby przypadkiem sobie o mnie coś złego nie pomyślała :)
Nie wiem czy będzie nadal ze mną po tym wszystkim co jej wyznałem, czy mi wybaczy... Trochę czasu byłem odcięty od świata i zaniedbałem pisanie i czytanie blogów, ale zaglądam co jakiś czas :)
Jeszcze chciałem powiedzieć, że teraz dopiero dowiaduję się jaki jestem i jaki chcę być w życiu, co robić, a czego nie robić.
Dzięki Marcinku za opisanie swojej historii, jesteś odważnym i pełnym Miłości Człowiekiem!! TAK TRZYMAJ :DDD
Dzięki za dobre słowo:) Dobrze mówisz Sylwek!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak ciężko ludziom zrozumieć, że wszystko czego w życiu potrzeba to miłość!!!
Brzmi to śmiesznie, ale jak masz miłość w sercu o nic więcej nie trzeba się martwić.
Na początku kiedy ktoś mi coś takiego mówił, to kompletnie tego nie rozumiałem. Jak wzbudzić miłość w sercu???
Coś Wam powiem.
TO się da zrobić i jest to prostsze niż się wydaje, tylko najpierw otwórzcie się na samych siebie:)
PAECE and LOVE!!!
kurcze Twoja historia Marcinie jest podobna do mojej, też zawsze wolałam owoce i warzywa niż mięso i też miałam etap hamburgerowo-chipsowy i kiedy zrujnowałam sobie zdrowie na własne życzenie tym syfem pojawiliście się wy, Ewcia, Ty, Sylwek,Zefora i wszyscy, którzy tutaj są. Na razie nie jem mięsa, czuję się znacznie lepiej, do surowego jedzenia jeszcze mi daleko, ale kto wie... PS. Marcinie na razie nie mam skypa, bo mam problemy z moim kompem, ale jak tylko zainstaluję to jakoś się zgadamy:))) Pozdrawiam i dziękuję za ogromną pomoc z Twojej strony:)
OdpowiedzUsuńW gruncie rzeczy wszystkie nasze historie są podobne, bo prawie wszyscy ulegamy tym zmasowanym kłamstwom, którymi nas karmią od momentu narodzin!!!
OdpowiedzUsuńInstaluj skype, pisz posty, maile i jeśli tylko chcesz to razem przejdziemy na surową stronę życia, zobaczysz, że to nie jest takie trudne!!!
PEACE and LOVE!!!
Marcin,
OdpowiedzUsuńno piękna ta Twoja historia prowadząca do surowego jedzeniowego życia. Musiałeś nieźle być zdeterminowany, by osiągnąć to przez okres ponad dwóch lat.
Ja już widzę u siebie zmiany, nawet nie tyle, że zeszczuplałam(10kg mniej), ale lekka zmiana w myśleniu. Stałam się bardziej refleksyjna, wyciszona, uwrażliwiona na niestosowne zachowania ludzi... .
To taki mój osobisty wniosek: nie folgując swojemu apetytowi, moje zdolności umysłowe lepiej pracują, są wyostrzone, i to m. in. pomaga mi w głębszych relacjach z Bogiem.
Serdeczności Marcin :)
Ciepłe słowa:)
OdpowiedzUsuńTo prawda determinacja jest bardzo ważna, ale myślę, że Ty wiesz o niej przynajmniej tyle samo co ja, a może i nawet więcej:)
To naprawdę zadziwiające jak łatwo można poznać siebie samego i rozumieć lepiej ludzi i swoje przeznaczenie, kiedy nic nas nie blokuje.
Jeszcze bardziej zadziwia i trudno w to uwierzyć jak wielkim czynnikiem dla tej blokady może być jedzenie...
Kurcze...tylko ja najczęściej spotykam się z odrzuceniem ze strony społeczeństwa, to ze inaczej myślę, inaczej jem, lepiej funkcjonuję, nie przesiaduję godzinami półsenna przed TV tylko ćwiczę i staram się rozwijać..To ja jestem dziwna i 'marnuję czas' a że jestem nadal na początku zmian i ciągle poszukuję to jeszcze jestem bardzo słaba psychicznie i ciężko to znoszę :( Mieliście podobne przejścia? Jak sobie radzić? //an.
OdpowiedzUsuń//an, to normalne, taka darmowa ,,duchowa lekcja". która każdy z nas musi przejść, żeby nauczyć się, że nie jesteśmy opinią innych ludzi.
UsuńNa początku to rani nasze ego, ale z czasem uczymy sie być ponadto i jesteśmy tak głęboko zaożenieni w swojej prawdzie, że opinie innych ludzi nie mogą nam nic zrobić. To Ty wiesz gdzie jest prawda, nie czyni Cię to lepszą, tylko bardziej świadomą, chociaż ta świadomośc na początku czasem wygląda jak przekleństwo, a nie dar:)
Z czasem robi się w Tobie więcej miejsca, ta przyjmowanie nowej wiedzy i umiejętnowści i wszystko przechodzi w bardziej zbalansowany stan.
To wymaga troszkę czasu, ale spokojnie.
Proponuje poczytać sobie książki Ekharta Tolle'go, w kolejności, w jakiej zostały wydane, powninny bardzo pomóc.
Owocnego dnia!!!
Dziekuje ci. Czytam wstecz:)
OdpowiedzUsuńBede pozniej pisala mejla. Mam sporo pytan na temat duchowosci tym razem, jesli nie masz nic przeciwko. Wiem, ze jestes zajety, takze poczekam tyle ile trzeba bedzie:)
Moniko, pisz śmiało, długo CI nie pozwolę czekać:)
OdpowiedzUsuń