Kolejny z surowych przepisów, który smakuje i dokładnie jak jego sklepowy odpowiednik.
Zaskoczyłem się smakiem i prostotą wykonania.
Składniki:
- 2 paczki ziaren gorczycy
- 2 łyżeczki octu jabłkowego
- pół cytryny
- pieprz
- sól
- troszkę wody
Sposób wykonania:
Zmiel ziarna gorczycy w młynku do kawy wsyp do miseczki, dolej ocet, sok z cytryny, troszkę soli, pieprzu i wymieszaj. Aby uzyskać bardziej musztardową konsystencję dodajcie troszkę wody i wymieszajcie ponownie.
Smacznego!!!
A taniej i tak chyba w sklepie, i to jeszcze ile cuda-wianków dzikich węży :P
OdpowiedzUsuńTo jest tak, jak z majonezem - można kręcić samemu, ale po co, szkoda zachodu...
Ale tutaj przynajmniej nie ma dziwnych chemicznych substancji :) Chyba, że jakieś dziadostwo z cytryny czy octu... O_O
A Zet stęskniłam się za tobą!:)
OdpowiedzUsuńMarcin siper przepis nie słyszałam o surowej musztardzie! Dzuękuję, pozdrawiam
Marcinku! To chyba telepatia- właśnie wczoraj wtargnęłam w Twoje Królestwo i podziwiałam niespotykane dotychczas nigdzie ciekawostki.Co do „ Marysi” to jest mi bardzo miło, że tak się do mnie zwracasz- wolę niż „Maria” bo to takie poważne, oficjalne. Marysia jest zawsze młodsza od Marii a ja wolę być trochę młodsza- niedługo skończę 18 lat-(przepraszam za czeski błąd) . Twoja tematyka służy ludziom- gdyby tylko stosować wspaniałe porady- Swiat byłby lepszy i zdrowszy.
OdpowiedzUsuńGratuluję i życze dalszych sukcesów.
Marysia
Tak się cieszę pani Marysiu, że się pani podoba, to moje ,,surowe" królestwo:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowo, a co do tego czeskiego błędu, to czy to błąd, czy nie:)
Chyba nie!!!
Ściskam mocno i zapraszam o każdej porze:)
Ewciu, jak u mnichów??
Artur zniechęcasz mnie do dalszej pracy nad tym blogiem :)
Pozdro!!!
Eee tam, to tylko takie moje z letka sceptyczne gadanie :P
OdpowiedzUsuńMoze niektorzy tutaj sceptycznie gadaja ale ja sprobuje zrobic ta musztarde. :) Tylko ...nie mam mlynka do kawy. Czy moge gorczyce rozetrzec w mozdzierzu?
OdpowiedzUsuńNo prosze i musztarda nawet na surowo jest dostepna? pomysl powiem ,ze rewelacyjny i chyle czola Marcinku przed twoimi przepisami.
OdpowiedzUsuńZ ta gorczyca to nie wiem czy u mnie jest dostepna ,ale powalcze i sprobuje.Ketchup to wypatrzylam w zdrowej zywnosci organiczny i bez cukru ,ale jeszcze nie probowalam .Musze zajrzec do twojego Marcinie przepisu to moze zrobie sama.
Zet to jest troche roboty i nawet powiem ,ze nie malo ,ale oplaca sie jak sie wezmie pod uwage korzysci dla ciala a czy drozej ? tez nie mysle bo jak chce sie kupic bez chemicznych dodatkow to trzeba placic sporo.
Nie zniechecaj prosze Marcina bo jeszcze przestanie pisac tego bloga i co my biedne misie poczniemy ! :-)
pozdrawiam
Gosia
Heloołł, ktoś musi tutaj opanowywać wasze zachwyty ;)
OdpowiedzUsuńSprawdziłem właśnie skład mojej musztardy rosyjskiej z lodówki. Nie ma żadnych sztucznych składników, pozwólcie mi przytoczyć: woda, gorczyca, ocet spirytusowy, cukier, olej roślinny, sól, kwas cytrynowy, przyprawy. A więc prawie to samo co powyżej ;)
Artur podziwiam Twoich rodziców, jeśli jesteś taki w domu:)
OdpowiedzUsuńJednak jeśli chcesz bawić się w ten sposób, to ja wchodzę:)
Składnik nr 1 woda- ja użyłem przefiltrowanej i strukturyzowanej wody, oni pewnie kranówki, myślę, że punkt dla mnie:)
Składnik nr 2 gorczyca- ja użyłem najlepszej bio gorczycy jaką udało mi się kupić, producent, raczej najtańszą jaką udało my się kupić, myślę, że kolejny punkt dla mojego przepisu.
Składnik nr 3 ocet spirytusowy- jak widzisz ja używam octu jabłkowego, nie chce mi się rozpisywać czemu, ale główna różnica jest taka, że ocet spirytusowy zabija czerwone krwinki, a jabłkowy pomaga w ich produkcji, myślę, że BARDZO DUŻY punkt dla mojej musztardy!!!
Składnik nr 4 cukier- jak widzisz ja nie urzyłem cukru wcale, bo cukier jest bardzo szkodliwy i jest przyczyną wielu chorób cywilizacyjnych min takich jak alergia, można by długo na ten temat, ale myślę, że kolejny DUŻY punkt dla mnie.
Składnik nr 5- olej roślinny, u mnie brak i myślę, że to też mały plusik na moją korzyść.
Składnik nr 6- sól- z pewnością producent korzysta ze zwykłej soli, która jest dla nas szkodliwa, wątpię, żeby inwestował w droższą morską, ja nie użyłem soli wcale więc myślę, że w tym przypadku ewidentny punkt na minus dla sklepowej musztardy.
Składnik nr 7- kwasek cytrynowy- ja użyłem świeżego soku z cytryny, chyba nie trzeba byś na surowej diecie, żeby wiedzieć, co będzie dla Ciebie zdrowsze. Kolejny punkt dla mnie.
Nie wspomnę o tym, ze zanim sklepowa ma min miesiąc zanim trafi na twój stół, a moja ok 5 min:)
Nie chcę mi się podliczać punktacji, ale wnioski wyciągnij sobie sam:)
Czekam na odpowiedź, ale ma mnie rozbawić:)
PEACE!!!
Się rozpisałem powyżej:)
OdpowiedzUsuńTeraz odpowiedź dla Malwinki.
Jeśli chcesz możesz rozdrobnić gorczycę czym chcesz, z pewnością lepiej dla zachowania składników odżywczych jeśli użyjesz moździerza, a nie bardzo wysokoobrotowego młynka elektrycznego jaki ja zastosowałem. Jedyne, to nie wiem na ile dobrze uda Ci się zmielić te ziarenka, bo im drobniej je rozgnieciesz, tym lepszą konsystencję uzyskasz na końcu, ale dla smaku nie powinno to mieć równicy, jedynie mogą Cię denerwować kawałki ziarenek na języku:)
Gosiu cieszę się, że Ci się spodobał przepis, polecam abyś ketchup też spróbowała zrobić sama, bo choćby nie wiem jaki bio był, to i tak lepiej zrobić samemu.
Dzięki za maila, postaram się dzisiaj odpisać, ale dopiero wróciłem z całodniowej wycieczki rodzinnej do lasu i zobaczę jak mi wyjdzie z czasem, jak nie to z pewnością jutro coś do Ciebie naskrobię:)
Nie, nie, nie... Ja chyba wymiękam. Woda jest woda, filtrowana, strukturyzowana... grrr. Chyba jestem zmęczony i jakoś to do mnie nie trafia. Nie chce nikogo atakować, ale gdyby tak przytoczyć więcej takich przykładów home-made food to człowiek mógłby popaść w jakąś paranoję, ehhh...
OdpowiedzUsuńCóż mogę ci odpowiedzieć, bez wątpienia masz większą wiedzę i polemizować z tobą nie mogę z oczywistego względu.
No bo, ile człowiek pije tego octu, żeby martwić się o czerwone krwinki? Później zje produkt, który pomoże w ich produkcji... A olej roślinny zapobiega miażdżycy, czemu więc dobrze, że go nie ma?
Pisząc to co teraz uświadamiam sobie jak się ,,postarzałe", bo pamiętam doskonale, jak w Twoim wieku miałem podobne podejście. Moi rodzice mięli swój ogródek, kilka kurek, jakąś kaczkę, indyka. Mama zawsze robiła mnóstwo kompotów i wszelkich innych zapraw. Kosztowało ja to dużo zdrowia i siły, bo naprawdę robiła tego tyle, że mimo dużych rozmiarów piwnicy, to to wszystko się tam nie mieściło!!!
OdpowiedzUsuńJak widziałem moich rodziców kopiących ogródek i w ogóle meczących się wokół tego wszystkiego, zawsze powtarzałem:
,, co Wy robicie, osiądźcie po pracy i odpocznijcie jak ludzie, a nie do późnych godzin szarpiecie się z czymś co się nawet nie opłaca, bo wliczając Wasz czas, to lepiej i taniej skoczyć do sklepu i masz to samo, nawet jeśli raz więcej opryskane jakąś chemią, to co z tego umrzecie dwa lata później, a przepracujecie w tym ogródku tyle, ze stracicie czas na relaks i odpoczynek".
Kompletnie nie czaiłem po cholerę oni się tak szarpią!!!
Dzisiaj wiem, rozumiem, a także wiem, że za kilka dni tygodni, miesięcy, lat, Ty też zrozumiesz.
A co do olei, to są oleje mniej i bardziej zdrowe, ważne żeby były tłoczone na zimno, bo nie lubią podwyższonych temperatur.
Ja kupuję Twój przepis na musztardę. Ogólnie lubię użyć musztardy np. z avokado.
OdpowiedzUsuńA A Zet się troszkę droczy,
trochę się nie dziwię,
bo z mieleniem gorczycy może być troszkę problem,
a musztardy robią teraz b. dobre smakowo,
chociaż na 100%
Twoja jest
The Best!
Nie droczę się, choć bardzo bym chciał żeby ta dyskusja miała podłoże żartobliwe. Podsumuję tylko najlepiej jak potrafię: Żeby nie było - bardzo chwalę, popieram i podziwiam ludzi takich jak Ty, Marcinie. Ale momentami wg mnie przechodzi to do jakiejś dziwnej obsesji, paranoi czy jak to inaczej można nazwać. Prawda jest taka, że ta musztarda faktycznie jest zdrowsza od sklepowej produkowanej masowo, ale ile człowiek tej musztardy zje, żeby przejmować się octem czy kwasem cytrynowym. Rozumiem takie podejście przy super zdrowym chlebie, który zjada się powiedzmy codziennie. Moim zdaniem wielkim plusem w ówczesnym świecie jest już wyzbycie się sztucznych konserwantów, chociażby z tej mojej musztardy. Nie wiem czy byłoby możliwe wyżywienie takiej ilości ludności bez użycia środków przedłużających trwałość produktów. Nie przesadzajmy, nie popadajmy w paranoje patrząc na ekologiczność produktów, które spożywamy w małych ilościach.
OdpowiedzUsuńTyle chyba chciałem napisać. Może kiedyś zmienię zdanie, ale wątpię.
Pozdrowienia dla wszystkich!
Wiem, że się nie droczysz, bo Ty zawsze mówisz serio i za to właśnie szacuneczek z mojej strony. Lubię z Tobą dyskutować i nie mam zamiaru się obrażać na to co pisze, czy coś w tym stylu.
OdpowiedzUsuńNic z tych rzeczy:)
Jak już wspomniałem, jeszcze nie tak dawno myślałem podobnie jak Ty, ale dzisiaj uważam za paranoję, że człowiek jest na tyle leniwy, że raz na dwa tygodnie żal mu poświęcić 3 minuty, bo tyle zajęło mi zrobienie tej musztardki.
Obsesją bym tego nie nazwał również, bo nie narzucam nikomu tego na siłę, ale daję Wam to co najpiękniejsze. Możliwość wyboru!!!
Każdy z Was ma to cudowne coś co się nazywa WOLNA WOLA i ja po prostu staram się dać Wam szansę abyście mogli wybrać między musztardą sklepową, a domową, między płynem do czyszczenia na maska toksycznym, a zupełnie nieszkodliwym.
Wolność wyboru to jedno, a drugie, kto wymyślił smak Waszej musztardy??
Z pewnością nie byliście to Wy. Mimo że macie swoją ulubioną, to i tak czasem chętnie byście coś zmienili i ja pokazuje, że możecie zrobić musztardę o jakiej marzyliście całe życie.
Możecie dodać ostrej papryki, dzisiaj więcej, a jutro mniej cytryny, możecie wymieszać ją z dojrzałym awokado i będzie wtedy łagodniejsza.
A jeśli o tworzycie oczy i swoje umysły, to zrozumiecie, że jeśli możecie to robić ze swoim jedzeniem, to możecie tak samo wpływać na swoje życie. To my powinniśmy tworzyć swoje życie, ale najczęściej jesteśmy jednak tylko tworzywem.
Nie pozwólmy żeby ktoś tworzył nasza ,,musztardę" :)
Ciepełko!!!
Zrobiłam kiedyś próbę musztardową, prawie mi wyszła, tylko się zacukałam, że ziarna gorczycy tak pęcznieją, bo w moim wykonaniu rozdrabnianie zostawiłam na koniec (lubię tzw. francuską). Tym razem pozwolę ziarnom namięknąć w occie jabłkowym, tylko mi się zrobi ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za kolejny pomysł, nawet nie pomyślałem o francuskiej, a też lubię jak mi coś chrupie między zębami:)
OdpowiedzUsuńFajny post o szczepionkach, jutro przeczytam resztę.
Ciepełko jak zawsze!!!
Marcinku , postanowilam kupic mlynek do kawy bo jest mi on potrzebny do mielenia innych przypraw. W mozdzierzu trzeba sie napracowac zeby utluc niektore ziarenka.
OdpowiedzUsuńA Zet , ja ocet spirytusowy uzywam do mycia szyb i luster.Polecam! Nigdy nie uzywam go w celach kulinarnych. Do potraw tylko jablkowy albo winny. Moj maz lubi spirytusowy i na tym tle sa ciagle nieporozumienia kuchenne miedzy nami. Ja lubie musztarde i chetnie zrobie swoja bez takich wynalazkow jak ocet spirytusowy i innych "dobrodziejstw". Moj maz moze jesc ta ze sklepu a ja bede miala swoja. :))))
Ja tez kiedys wszystko jadlam, etykiet nie czytalam i nie interesowalam sie co znajduje sie w skladzie produktow i jak to dziala na nasz organizm. To sie zmienilo i ktos moze powiedziec, ze przesadzam albo, ze oszalalam. Nie obchodzi mnie to. Wazne dla mnie jest to, co mam na talerzu.
Hej Malwinko, mi rodzony brat się wczoraj przyznał, że wstąpiłem do sekty jak rozpocząłem swoją przygodę ze zdrowym stylem życia, więc wiem dobrze, że nie każdemu to pasuje i to staram się szanować.
OdpowiedzUsuńA to, że poprzestawiało mi się w głowie, to wiem i to jest najlepszy efekt surówki:)
Cześć Marcinku po dłuższej przerwie. Ile tu fajnych przepisów i mała awanturka dla ożywienia atmosfery, cudownie znów być z Wami.
OdpowiedzUsuńCo do sekty też byłam w niej wirtualnie chyba dla mojej rodziny, kiedy powiedziałam dosyć toksycznym relacjom. No było minęło teraz się z tego śmieję. Pozdrowienia dla córki i żonki.
Moniś wreszcie jesteś:)
OdpowiedzUsuńTO nie awantura, lubię tak sobie z Arturem pogawędzić:)
Napisz na maila co u Ciebie chociaż kilka słów co się działo.
Pozdro dla Anonimowego Jarka i syna:)
Dziękuję za pozdrowienia i mailika Ci wysłałam. Pozdrawiam wszystkich nowych w rodzince.
OdpowiedzUsuńPóki tu jestem, a będę jeszcze długo, będzie się działo!!
OdpowiedzUsuńBuhahahaha!
;)
hahhaha i love u A Zet!
OdpowiedzUsuńI know that ;)
OdpowiedzUsuńMarcinku, zdradź co jeszcze dodałeś do musztardki? jakieś %%%-nty?
OdpowiedzUsuńZrobiło się bardzo wesoło...
fajnie ...
Miłego i wesołego weekendu
życze Tobie i całej ferajnie!
Dziękuję Krysiu, Tobie też miłego weekendu
OdpowiedzUsuńBiedroneczka, czy założysz kiedys bloga?
OdpowiedzUsuńNo rzeczywiscie duzo sie dzieje kochani na tym blogu,nudno to tu napewno nie jest haha
OdpowiedzUsuńZet! ja dopiero odkrywam swiat surowego jedzenia i tak wogole bardziej przygladam sie temu co jem i rozumiem tez troche ciebie.
Wiesz do wszystkiego trzeba dojrzec jak powiedzial Marcin i to swieta prawda , nawet nie wiekowo ,ale potrzeba wiekszego doswiadczenia .Ja dokad bylam"zdrowa" bo cholender w peni zdrowa to pewnie juz dawno nie bylam to wydawalo mi sie ,ze ludzie wydziwiaja z tym jedzeniem.Jacys wegetarianie, veganie i tym podobni lekko smieszyli mnie mimo ,ze naturalna medycyna interesowalam sie chyba od zawsze.
Cukrzyca jak sie pojawila tez byla ignorowna dlugie lata przezemnie bo jakos naiwnie myslalam ,ze sama przyszla to i sama sobie pojdzie !! i dalej jadlam to co lubilam.
Dopiero jak zaczelam brac leki , kiedy po kilku latach zauwazylam skutki uboczne a szonowni lekarze tylko zwiekszali mi ich dawki ogarnelo mnie przerazenie.Slepota , utrata nog, atak serca , do wyboru do koloru , co dusza zapragnie i ja kroczylam w tym kierunku w zwariowanym tempie.Nastepny etap insulina i nikt wlasciwie nie chcial albo nie umial mi pomoc .Wtedy zaczelam szukac sama.
Ocknelam sie i chwala Bogu za to, rowniez za to ,ze jest juz internet i mozliwosc doksztalcenia si ena ogromna skale.
Tak tez trafilam na blog Ewci i Marcina :-)
Mysle ,ze czsto trzeba terapii szokowej zeby zrozumiec czym sie zabijamy przez lata i dopiero powazniej potraktowac sprawe jedzenia.
Podziwiam takich ludzi jak Marcin ,ktorzy w zasadzie sa zdrowi i mogli by w pelni korzystac z "obrodziejstw " cywilizacji a jednak nie, oni juz teraz maja pelna swiadomosc tego co wkladaja do ust.
Wiesz Zet jak zjesz ta musztarde ze sklepu a wiele innych rzeczy zmienisz w swojej diecie to swiat sie nie zawali. Jesli twoj organizm jest jeszcze silny to sobie jakos poradzi ,ale najwazniejsza chyba w twoim przypadku jest pelna swiadomosc tego co jesz a to wielki sukces!Moze z biegiem lat dojdziesz do tego ,ze warto pojsc dalej.
zycze duzo zdrowka i pozdrowienia dla calej rodzinki.
Marcinku dzieki za cieplutkie maile , trzymaj sie zdrowo i czekam na nastepne
gorace pozdrowienia z Australii dla wszystkich
Gosia
Krysiu , kochana nie założę bloga przynajmniej na razie. Jestem ciągle w drodze do poznania siebie. Okres burzy i naporu, targające emocje,odpadanie gruzów z przeszłości itd. Szukam siebie może ktoś z Was wie gdzie jestem?
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś widział lub cokolwiek wie proszę o informacje pod adres monikajakubcza@autograf.pl
Z góry dziękuję za wiadomości zgubiona Biedrona.
Jesteś tu.
OdpowiedzUsuńBiedronko kochana napisze do ciebie jesli pozwolisz i to z wielka ochota :-)
OdpowiedzUsuńJa tez wlasciwie poszukuje siebie wiec moze zrobimy to razem? ...
Sciskam serdecznie i do uslyszenia
Gosia
Gosiu , koniecznie napisz do mnie jestem ciebie bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńDziewczyny, myślicie, że je nie czuję się czasami zagubiona?
OdpowiedzUsuńCałe życie to wzloty i upadki.
Przy wzlotach trzeba nam pokory.
Przy upadkach nadziei i wiary w siebie.
Dobrze działa "śmiechoterapia", właśnie, gdy nie jest nam do śmiechu.
A dobry przyjaciel jest wtedy na wagę złota.
No wlasnie i takich przyjaciol ja spotkalam tutaj za co jestem ogromnie wdzieczna losowi :-)
OdpowiedzUsuńBiedroneczko juz napisalam na blogu Ewci do ciebie bo nie wiedzialam gdzie najpierw zajrzysz ,ze cos jest nie tak z twoim adresem i mi moj list odrzucilo! prosze sprawdz go jeszcze albo napisz mi dwa slowa na moj : kalinowski@iprimus.com.au to bede go miala automatycznie.
Koresponduje juz z kilkoma osobami z tego i Ewci blogu i kazdy list napisany przez was raduje moje serce wiec kazdego zapraszam :-)
Marcinku ogromnie dziekuje za twoj ostatni mail , mam bardzo przeladowane ostatnie dni i nie udalo mi sie na niego odpisac ,ale mysle o tobie i dzisiaj wieczorkiem zasiade i opiesze troche wiecej o sobie .
pozdrawiam cieplo wszystkich
Gosia
Gosiu , już wysłałam Ci adres. Ja również znalazłam tu ludzi, z którymi dobrze się czuję. Codziennie chce mi się tu zajrzeć. Celebruje te momenty, biorę sobie swoją ulubioną kawę i idę z wami na spotkanie.Jest to dla mnie bardzo miła część dnia.Tu jest tak słodko , bezpiecznie.Wiele punktów widzenia wyrażanych z szacunkiem. Boże jakie to jest miłe.Jakie to jest inne od tego co znałam. Dziękuję Wam za wielką lekcję kultury dyskusji.
OdpowiedzUsuń,,Dziękuję Wam za wielką lekcję kultury dyskusji" Dobrze powiedziane Moniś :)
OdpowiedzUsuńTo wy robicie tą e-przestrzeń ciekawą, ja tu nie wchodzę, żeby czytać jakieś przepisy kulinarne:)
MONIU ty normalnie w moich myslach czytasz albo ja w twoich, to nie przypadek jak zwykle zreszta:) Tylko co skonczylam pisac króciutki pościk o tym ja wdzięczna jestem za "kulturę dyskusji" jaką mamy codziennie:) ( nic nie wiedząc o tych komentarzach tutaj:))aż polecę i zmienie nazwę postu na kultura dyskusji:) mam nadzieje ze nie masz nic przeciwko Moniu. Buziaki dla wszystkich!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOczywiście,że nie jestem zaszczycona.
OdpowiedzUsuńKultura dyskusji... jak to ładnie brzmi...
OdpowiedzUsuńjednak wszystko jest możliwe.
Pozdrawiam wszystkich!
Po musztardę wróciłam, bo chciałam przepis dać znajomej ale, ale co za dyskusje;-). To jest niesamowite: bunt, pytania, odpowiedzi, wykrzykniki, poszukiwania, wiecie, że to bardzo dobrze o nas świadczy? Nie jesteśmy obojetni na to co jemy i jak jemy, poszukujemy optymalnego stylu żywienia dla każdego z nas i to jest najważniejsze. A poprzez dyskusje sie rozwijamy i wzbogacamy.... Cieszę, się że też tu jestem;-). A z sektą? Och, też się nasłuchałam niemało, ale jednak niektórzy zauważyli wiele zmian w moim życiu i dopytują cóż to za "sekta" i oczka sie otwierają;-). sciskam ciepło
OdpowiedzUsuńAle kultura musi być:)
OdpowiedzUsuńhej marcinku,
OdpowiedzUsuńa widzisz, a ja już miałam robić domową, tradycyjna musztardę, jak dobrze, że zajrzałam do Ciebie po przepis na mój ulubiony surowy bigos :)